mdkslupsk.pl

  • 008_Slider.jpg
  • 039_Slider.jpg
  • 019_Slider.jpg
  • 036_Slider.jpg
  • 009_Slider.jpg
  • 053_Slider.jpg
  • 002_Slider.jpg
  • 042_Slider.jpg
  • 055_Slider.jpg
  • 060_Slider.jpg
  • 006_Slider.jpg
  • 050_Slider.jpg
  • 018_Slider.jpg
  • 007_Slider.jpg
  • 003_Slider.jpg
  • 070_Slider.jpg
  • 038_Slider.jpg
  • 068_Slider.jpg
  • 004_Slider.jpg
  • 071_Slider.jpg
  • 046_Slider.jpg
  • 033_Slider.jpg
  • 011_Slider.jpg
  • 047_Slider.jpg
  • 020_Slider.jpg
  • 012_Slider.jpg
  • 040_Slider.jpg
  • 014_Slider.jpg
  • 059_Slider.jpg
  • 001_Slider.jpg
  • 029_Slider.jpg
  • 052_Slider.jpg
  • 016_Slider.jpg
  • 064_Slider.jpg
  • 035_Slider.jpg
  • 065_Slider.jpg
  • 031_Slider.jpg
  • 021_Slider.jpg
  • 054_Slider.jpg
  • 023_Slider.jpg
  • 037_Slider.jpg
  • 044_Slider.jpg
  • 058_Slider.jpg
  • 061_Slider.jpg
  • 048_Slider.jpg
  • 005_Slider.jpg
  • 067_Slider.jpg
  • 069_Slider.jpg
  • 066_Slider.jpg
  • 013_Slider.jpg
  • 051_Slider.jpg
  • 034_Slider.jpg
  • 024_Slider.jpg
  • 030_Slider.jpg
  • 062_Slider.jpg
  • 015_Slider.jpg
  • 017_Slider.jpg
  • 025_Slider.jpg
  • 041_Slider.jpg
  • 026_Slider.jpg
  • 010_Slider.jpg
  • 045_Slider.jpg
  • 028_Slider.jpg
  • 057_Slider.jpg
  • 027_Slider.jpg
  • 022_Slider.jpg
  • 056_Slider.jpg
  • 043_Slider.jpg
  • 049_Slider.jpg
  • 032_Slider.jpg
  • 063_Slider.jpg

Artykuły

CHEMIA MIĘDZY NAMI

  

 Usłyszałam kiedyś, że powinnam pisać o tym, o czym marzę, a być może kiedyś się spełni. Słyszałam też, że powinnam pisać o tym, co przeżyłam, żeby nigdy o tym nie zapomnieć, oraz żebym pisała o tym, co mnie porusza. Połączyłam więc to o czym marzę, z tym co przeżyłam i z tym, co mnie porusza. W ten sposób powstała „Chemia między nami”.

 

Chemia między Nami

     […] Wszedł do szkoły z kolejnym siniakiem, tym razem na skroni. Jak zawsze usiadł na ławce przy długim stole w auli, biała koszulka opinała umięśnione, dzięki treningom, plecy, a zza paska niebieskich jeansów wystawały bokserki w kolorze khaki.. Wyjął książkę do historii i nie podnosił znad jej kartek, brązowych, dzisiaj przekrwionych i podkrążonych od nieprzespanej nocy oczu.

 

Ojciec miał wrócić następnego dnia, jednak chciał zrobić im „niespodziankę”. Wczoraj przyszedł do domu dosyć chwiejnym krokiem, z puszką piwa w ręku i trzema kolejnymi w reklamówce. Wracał do domu co trzy tygodnie i zostawał na tydzień. Jeśli nie grozili mu wyrzuceniem z pracy, za kolejny źle dostarczony towar. Wtedy zostawał dłużej. To był zawsze najgorszy tydzień w miesiącu. Mama chodziła po domu jak nieżywa kiedy wychodził, a gdy wracał musiała udawać, że wszystko jest w porządku. On zresztą tak samo. Najbardziej szkoda mi ich młodszej córki. Ją oszczędzał, traktował jak księżniczkę, tak też do niej mówił. Czekał aż zaśnie i wtedy zaczynało się piekło. Wydaje mi się, że od pewnego czasu wiedziała co się dzieje, gdy ojciec wraca, i że coraz trudniej było jej zasypiać.

 

  * * *

   Nie spodziewałem się ojca w domu. Zaspałem do szkoły i nie zdążyłem posprzątać przed wyjściem. Przywitała mnie pięść ojca. Najpierw na brzuchu, potem z prawej strony twarzy. Nie powiedziałem nic, jak zwykle zamknąłem się w swoim pokoju.

 

* * *

   Po ośmiu niesamowicie fascynujących lekcjach oraz korepetycjach z historii poszłam się przebrać. W drodze do szatni słyszałam podniesiony i wyraźnie zdenerwowany, męski głos. Szkoła o tej porze była już prawie pusta, dlatego niósł się po całym holu.

-  Nie wiem gdzie to zostawiłeś- z coraz większą nerwowością mówił chłopak- nie obchodzi mnie twoja praca, twój brak pracy, ani Ty - telefon trzasnął o podłogę.

Było mi okropnie głupio słuchać tej rozmowy, zwłaszcza, że pewnie nie chciał, żeby ktokolwiek ją słyszał. Weszłam jednak do auli, a on spojrzał na mnie wzrokiem, którego nikt nie mógłby pominąć, nawet gdyby stał pośród tłumu ludzi, i bez słowa wyszedł. Pozbierałam telefon, o którym najwyraźniej zapomniał, poza tym już nic z niego nie było, więc może było mu wszystko jedno, co się z nim stanie. Wzięłam z szafki kurtkę, zostawiłam książki, których nie potrzebowałam i jego śladem opuściłam szkołę.

 

* * *

-Masz może mój telefon?- Zaskoczyło mnie pytanie, dobrze znanego mi już głosu

- Jasne, bardzo proszę.

Unikał mojego spojrzenia, jakby się bał, że będę go osądzać, albo zacznę wypytywać o wczoraj.

-Powiedziałaś komuś?-Znów proste pytanie, trochę jak polecenie - żebym nikomu nie mówiła, co z resztą było dla mnie oczywiste.

-Nie, i nie mam zamiaru.

Po raz kolejny opuścił mnie bez słowa. Zaczęłam się przyzwyczajać. To takie typowe.

 

* * *

   „Życie to uroboros”- wciąż słowa tej samej piosenki.

 Wciąż pijany ojciec. Wciąż zapłakana mama. Wciąż siniaki na ciele. Wciąż pocieszam siostrę. Wciąż ta dziewczyna w mojej głowie. Na korytarzu, na ulicy, w sklepie, na treningu i pod prysznicem. Ciągle ona. Ona, ona, ona. 

   Życie to uroboros.

 

* * *

   Ojca nie wyrzucili z pracy, i znów zniknął na trzy tygodnie. Mimo tego nie chcę jej wpuścić do mojego życia. Nie chcę jej robić kawy, nalewać soku, albo jeść z nią śniadania. Nie chcę na nią patrzeć, czuć jej perfum, dotykać włosów, które zazwyczaj są naturalnie i pięknie pokręcone, w dziwnym upięciu, albo rozpuszczone i opadające na ramiona, które pokazują się, gdy bluzka- oliwkowa, albo czarna opada na jedno z nich. Nie chcę robić tych wszystkich rzeczy, bo po trzech tygodniach musiałbym to wszystko zostawić. Ją zostawić. A tego bym nie chciał. Boję się.

 

* * *

   Nie przepadałam za nim od początku roku. Był okropnie irytującym, zadufanym w sobie sportowcem, kolejnym, który myślał, ze może mieć każdą. Nie przywiązywałam wagi do kolejnych siniaków, bo mnie to nie obchodziło. Któregoś dnia, w grudniu zeszłego roku, kilka dni przed świętami, chyba w dzień wigilii klasowych znielubiłam go jeszcze bardziej. Nasza szkoła ma dość ograniczoną liczbę ławek, dlatego, żebyśmy mogli je połączyć trzeba było przynieść je z klasy obok. Całkowicie przypadkiem jego klasa znajduje się tuż obok, i  również potrzebowali ławek z tej klasy. Ja, jak to w wigilię klasową, ubrana w sukienkę i buty na obcasie, stwierdziłam, że sama poradzę sobie z ławką. Tak się złożyło, że byłam w klasie sama (mocując się z ławką,  co zresztą musiało wyglądać komicznie), i   wtedy wszedł tam On. Spodziewałam się chociaż pytania, czy mi pomóc, przeliczyłam się jednak, bo usłyszałam tylko prychnięcie. Stwierdziłam, ze miałam racje myśląc, że jest niewychowanym dupkiem. Od tamtej pory, do niedawna nie znosiłam mijać go na korytarzu, na ulicy, po lekcjach. Nie znosiłam go.

 

* * *

   Pamiętam, jak w wigilie klasowe, musieliśmy przenosić ławki z klasy do klasy, nie do końca pamiętam po co, ale chyba, żeby ustawić wspólny stół. Wszedłem do klasy, i zobaczyłem prześliczną, prześlicznie ubraną, prześlicznie próbującą podnieść ławkę dziewczynę. To ta sama dziewczyna, której teraz tak bardzo pragnę nie widzieć, a jednocześnie chce  ją jak najczęściej spotykać. Wtedy nie mogłem powiedzieć nic, nie zaproponowałem, ze jej pomogę, po prostu zaśmiałem się. Widok był tak cudowny, że nie potrafię go opisać. W różowej sukience, podnosząc ławkę, dwa razy taką jak ona, wyglądała najwspanialej na świecie. Spojrzenia takiego jakim mnie wtedy uraczyła,  nie widziałem nigdy wcześniej i nigdy później.

 

* * *

   Unikam jej jak tylko mogę, nie chce jednak za bardzo się „ukrywać”, bo chłopaki mogą zauważyć, ze coś się dzieje. O niczym nie wiedzą. Myślą, że wszystkie siniaki są od treningów. Czasem jak z nimi rozmawiam, to mam ochotę wszystko im wykrzyczeć, powiedzieć, że są beznadziejnymi przyjaciółmi skoro nie widzą tego, co ona zauważyła w mgnieniu oka, prawie ze mną nie rozmawiając. Potrzebuję kogoś takiego jak ona, chciałbym komuś powiedzieć, jak strasznie brakuje mi ojca, a jednocześnie jak bardzo się go boję. Chciałbym się komuś przyznać, ze nie wszystko jest takie jak być powinno, i że mi z tym ciężko. Kiedyś tak nie było. Chodziliśmy razem do kina, na lody, uczył mnie jeździć na  rowerze, zaprowadził mnie na pierwszy trening. Chcę Jej o tym powiedzieć. Tylko i wyłącznie jej, nie ma drugiej takiej osoby.

 

* * *

   Jest niezbyt piękny poranek, przede mną 8 lekcji, z kubka termicznego wylatują krople gorącej kawy, zatrzymując się na moich włosach, policzkach i nosie, a słuchawki wplątują mi się w zamek kurtki. Dwa dni temu zaczął się listopad, w szkole mam milion spraw do załatwienia, a poza tym muszę pisać artykuły do gazetki. Nie mam czasu na nic.

   Wchodzę do szkoły, która jeszcze przez około 4 minuty będzie pusta, za chwilę tłum „młodzieży” opuści klasy i szybkim krokiem (nie wiadomo czemu zawsze chodzą dość szybko ) ruszy we wszystkie możliwe strony. Usiłowałam znaleźć klucz do szafki, nie wypuścić z rąk kubka z gorącą kawą, i przy okazji się nie oblać, kiedy przede mną stanął On.

 

* * *

   Stała na środku korytarza, z czarnym kubkiem w ręku i szukała czegoś w torebce, jak zawsze dosyć mocno wypchanej. Oczy miała podkrążone, makijaż zrobiony nie tak starannie jak wcześniej, a włosy ułożone... nieułożone wcale, ale mimo wszystko piękne. Można się było domyślić, że nie spała zbyt długo tej nocy, może się uczyła, może coś pisała (wiem, ze lubi pisać), może podobnie jak ja nie mogła spać, przez natłok myśli kłębiących się gdzieś głęboko w głowie, i ujawniających się w najmniej właściwych momentach. Była najpiękniejsza na świecie, nie mogłem oderwać od niej wzroku, a ona chyba nie wiedziała co zrobić i staliśmy tam, naprzeciwko siebie, jakbyśmy szykowali się do walki. Milczeliśmy. Po prostu milczeliśmy, a wyraziło to więcej niż jakiekolwiek słowa. Czułem, jakby wiedziała wszystko, co chciałem jej powiedzieć, i wiedziałem co ona chce przekazać mi. Jej wzrok był smutny. Mój pewnie też. Zadzwonił dzwonek i wokół nas pojawiło się pełno ludzi – nawet nie wiem, kiedy zniknęła.

 

* * *

   Wróciłem do domu, i zacząłem robić obiad. Wiedziałem, że mama wróci późno i będzie zmęczona. Pewnie znowu kazałaby nam zamówić coś przez telefon. Martwię się o nią, codziennie rozmawiamy o rozwodzie z ojcem. Nie chcę, żeby się dłużej męczyła. Nie mogę patrzeć jak wraca do domu, przebiera się w dres i bezczynnie siedzi. Nie chce jeść, pić, nie sprząta, wokół siebie robi też tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Ubiera się tak, żeby zatuszować siniaki, ale marnie jej to wychodzi. Staram się jak mogę, pomagam Lilce z lekcjami, ogarniam dom, ale nie wychodzi mi to najlepiej, i udaję, że wszystko jest w porządku. Siostra często mnie pyta, co z mamą, i myślę, że zaczyna się domyślać, że to nie zmęczenie po pracy. Na pewno nie raz słyszała awantury z ojcem,  trudno było ich nie słyszeć. Często mam ochotę zostawić to wszystko i uciec gdzieś, gdzie nikt mnie nie znajdzie. Nie robię tego tylko ze względu na nią. Wiem, że muszę jej pomóc, skoro mama nie może, to na mnie spadł obowiązek pokazania jej wszystkiego i wytłumaczenia wielu spraw. Nie czuję się gotowy do tej roli, ale wiem, że w tej chwili oprócz mnie nie ma nikogo. Mama tak samo.

 

* * *

   Zauważyłam, że coś z nim nie tak. Nie zachowuje się jak wcześniej – zazwyczaj przesiadywał ze swoimi „kumplami” w auli, przyprawiając większość dziewczyn o dreszcze, palpitacje i inne objawy niesamowitego pobudzenia. Wszystkie nagle czegoś potrzebowały ze stołu przy którym siedzieli, śmiały się głośno, niczym z najlepszego talk-show, albo nagle wszystko co miały w rękach upadało im pod same ich stopy. Od kilku dni co prawda nadal z nimi przesiaduje, ale jakby trochę mniej. Nie jest taki rozmowny i śmieszny (według nich oczywiście) jak zawsze, raczej milczący i zamyślony. Wspaniali przyjaciele, chyba nie zauważyli nic dziwnego, bo jak zwykle olśniewają dziewczęta, i nic im w tym nie przeszkadza.

   Może gdyby ich nie było byłby całkiem sympatyczny, jednak każda próba przekonania się do niego, kończy się fiaskiem, ze względu na nich.

   Ostatnio, dwa dni temu zdarzyło się coś, o czym nie wiem co myśleć. Wpadliśmy na siebie przed dzwonkiem i gdyby nie to, że zadzwonił, stalibyśmy tam do tej pory i na siebie patrzyli. Dało się wyczuć między nami coś, czego nie potrafię zdefiniować, ani wyjaśnić. Nie sądziłam, że w jednym spojrzeniu można oddać tyle przeróżnych emocji. Jego wzrok  był smutny, stęskniony, nie musiał nic mówić, a ja wiedziałam o czym myśli. Patrzył na mnie tak, jak nikt wcześniej. I w takich właśnie momentach, wydaje mi się, że jest wspaniały. Nagle patrzę na niego z innej perspektywy i nie przeszkadzają mi ani jego kumple, ani głupie słowa, których używa, ani to, że nie zbyt dobrze składa zdania, nic się dla mnie nie liczy, bo w takich chwilach pragnę tylko żeby był bliżej. Nikt wcześniej tak na mnie nie działał.

 

* * *

  Zwróciłem na nią uwagę na początku pierwszej klasy. Była... interesująca. Nie taka rozchichotana i głośna jak jej koleżanki, nie miała długich blond włosów, nie były tak proste jak powinny, nigdy nie miała nieskazitelnego makijażu. Jednak było w niej coś, co mnie urzekło. Zdawała się być lubiana, zawsze chciała wszystkim pomóc i robiła to kiedy tylko mogła,  przy tym mało myśląc o sobie. Wiem to od innych, bo nie miałem okazji bliżej jej poznać. W tym momencie siedzę w auli, i nie słucham o czym mówią chłopcy, bo stoi naprzeciwko i nie mogę oderwać od niej wzroku.

Chciałbym, żeby czas stanął, kiedy na nią patrzę.

 

 ***

   Wszystkie siniaki z mojej twarzy są już prawie niewidoczne. Ojca nie ma w domu od czterech tygodni. Powiedziałem jej o wszystkim co się stało, i co się ciągle dzieje w moim życiu. Nigdy nikomu o tym nie powiedziałem, ale siedząc z nią przy jednym stole, wiedziałem, że robię dobrze. Na początku nie odezwała się ani słowem. Siedziała tak i patrzyła na mnie, a ja poczułem, że mogę tak siedzieć do końca życia. Wzięła mnie za rękę, którą trzymałem na stole. Jej mała, delikatna dłoń, spoczęła w mojej i nie musiała mówić już nic. Moja historia dobiegła końca, bo od tej pory zaczynam nową – razem z nią.

 

* * *

   Powiedział mi, co tak naprawdę się u Niego wydarzyło, to, co podejrzewałam odkąd zaczął mnie obchodzić. Nie mogłam wydusić z siebie słowa, nie widziałam wcześniej chłopaka, który z takim smutkiem mówiłby o swoim ojcu. Nie widziałam nigdy, żeby chłopak mówił tak o czymkolwiek. Wiedziałam, że od teraz zacznie się nasza wspólna droga, i że nie mogę go opuścić. Poczułam, że potrzebuje mnie jak nikt inny do tej pory.

 

* * *

Weszła do szkoły, w kwiecistej sukience, a On czekał na nią w auli. Siedział przy stole w tej samej, co kiedyś, białej koszulce i przywitał ją promiennym uśmiechem. Ojciec co jakiś czas wracał do domu, zawsze wtedy była przy Nim, wysłuchiwała go i w ten sposób znajdował spokój, którego zawsze tak bardzo potrzebował.

                                    Sara Sitko

Ogłoszenia

Z ostatniej chwili

Ankieta Zwracamy się z prośbą do młodzieży o wypełnienie ankiety, która pomoże nam w przygotowaniu oferty zajęć pozaszkolnych na nowy rok szkolny. Ankieta jest dostępna po kliknięciu na poniższy baner.