mdkslupsk.pl

  • 011_Slider.jpg
  • 026_Slider.jpg
  • 046_Slider.jpg
  • 043_Slider.jpg
  • 001_Slider.jpg
  • 020_Slider.jpg
  • 013_Slider.jpg
  • 033_Slider.jpg
  • 049_Slider.jpg
  • 040_Slider.jpg
  • 008_Slider.jpg
  • 035_Slider.jpg
  • 025_Slider.jpg
  • 052_Slider.jpg
  • 041_Slider.jpg
  • 057_Slider.jpg
  • 051_Slider.jpg
  • 004_Slider.jpg
  • 065_Slider.jpg
  • 028_Slider.jpg
  • 009_Slider.jpg
  • 021_Slider.jpg
  • 006_Slider.jpg
  • 054_Slider.jpg
  • 002_Slider.jpg
  • 034_Slider.jpg
  • 066_Slider.jpg
  • 003_Slider.jpg
  • 053_Slider.jpg
  • 032_Slider.jpg
  • 048_Slider.jpg
  • 023_Slider.jpg
  • 015_Slider.jpg
  • 061_Slider.jpg
  • 031_Slider.jpg
  • 024_Slider.jpg
  • 027_Slider.jpg
  • 019_Slider.jpg
  • 050_Slider.jpg
  • 010_Slider.jpg
  • 055_Slider.jpg
  • 017_Slider.jpg
  • 007_Slider.jpg
  • 029_Slider.jpg
  • 045_Slider.jpg
  • 058_Slider.jpg
  • 005_Slider.jpg
  • 018_Slider.jpg
  • 016_Slider.jpg
  • 068_Slider.jpg
  • 042_Slider.jpg
  • 030_Slider.jpg
  • 071_Slider.jpg
  • 056_Slider.jpg
  • 047_Slider.jpg
  • 060_Slider.jpg
  • 063_Slider.jpg
  • 014_Slider.jpg
  • 067_Slider.jpg
  • 012_Slider.jpg
  • 062_Slider.jpg
  • 039_Slider.jpg
  • 064_Slider.jpg
  • 036_Slider.jpg
  • 037_Slider.jpg
  • 059_Slider.jpg
  • 069_Slider.jpg
  • 044_Slider.jpg
  • 022_Slider.jpg
  • 038_Slider.jpg
  • 070_Slider.jpg

Artykuły

INFEKCJA cz.2

„INFEKCJA” już zagościła wśród nas, oto jak się rozwija i opanowuje NAS…

 

Rozdział 2

Podeszłam powoli do strzały i zdjęłam z niej kartkę. Miałam wrażenie, że wszyscy patrzą na mnie z wyczekiwaniem i napięciem, które wyczuwalne było w powietrzu. Wzięłam papier do ręki. Zobaczyłam napisaną bardzo starannym pismem krótką wiadomość. Zaczęłam czytać ją na głos.

— „Jesteście już w komplecie. Czas na prawdziwą grę.”

— A-ale co to wszystko ma znaczyć? — zapytał Owen.

— Sama chciałabym wiedzieć — mruknęłam cały czas wpatrując się w kartkę.

Dosyć mocno zdziwiło mnie piękne, staranne, odręczne pismo. Wyglądało trochę jakby nie pisał tego człowiek — było zbyt idealne. Odwróciłam się w stronę reszty, ich twarze ukazywały strach. Usiadłam przy stoliku i rozejrzałam się ukradkiem po pozostałych. Każdy był zagłębiony we własnych myślach, nikt się nie odezwał. Postanowiłam milczeć razem z nimi. Wtem Tara podniosła się z krzesła.

— Obiad — powiedziała cicho kierując się do długiego blatu niedaleko naszego stolika.

Kiedy do niego podeszła, wyminęła go i przeszła dalej, aż zniknęła za drzwiami.

Spojrzałam zdziwiona na wszystkich, jednak nikt nie wydawał się zbyt poruszony zachowaniem dziewczyny.

— No cóż… widocznie tutaj jest to normalne. Chyba muszę się jeszcze dużo nauczyć — pomyślałam, wpatrując się w swoje palce — Czy tylko ja mam wrażenie, że zrobiło się niezręcznie? Najpierw ta kartka, a teraz dziwne, według mnie, zachowanie Tary. W ogóle ta cała sytuacja jest dziwna. Nie wiem, co mam myśleć. Czuję się obco, a z drugiej strony mam nieodparte wrażenie, że całe to miejsce jest mi znajome. To jakiś rodzaj amnezji? Ale przecież Owen mówił, że oni też przez to przechodzili. Może to jednak normalne?

— Głodny jestem. Dobrze, że Tara poszła coś upichcić — powiedział Owen przerywając niezręczną ciszę i mój potok myśli. Czułam wielkie zdezorientowanie całą sytuacją, oraz narastający od pewnego czasu głód, który poczułam dopiero w momencie wypowiedzi Owena.

— Właśnie — wykrzyknęła Mell, jakby dokonała jakiegoś wielkiego odkrycia — przydałoby się w końcu pokazać jej pokój skoro ma tu zostać.

— Masz rację — odparł Owen, uśmiechając się łagodnie do dziewczynki — Chodź ze mną.

Wstał i spojrzał na mnie wyczekująco. Posłusznie podniosłam się i skierowałam za chłopakiem. Przeszliśmy kawałek do schodów, których wcześniej nawet nie zauważyłam. Kiedy znaleźliśmy się piętro wyżej, dostrzegłam niezbyt długi korytarz i cztery pary drzwi.

— Każde z tych drzwi prowadzi do naszych pokoi. Trzy z nich są już zajęte, jednak jest jeszcze czwarty, stąd wiedzieliśmy, że ktoś jeszcze do nas dołączy — wyjaśnił spokojnie, wskazując palcem na ostatnie drzwi po prawej — To jest twój pokój, masz tam podstawowe rzeczy, a w miarę zarabiania, możesz sobie kupić coś dodatkowego, czy po prostu lepszego. Masz tam też małą łazienkę. Idź się rozejrzyj, ja pójdę pomóc Tarze, niemiło byłoby zostawić ją samą w kuchni.

Kiedy skończył mówić, zszedł na dół, a ja zostałam wpatrując się w korytarz i drzwi do mojego pokoju. Po chwili zastanowienia ruszyłam w jego kierunku. Kiedy weszłam do środka, zauważyłam, że jest on dosyć przestronny, chociaż bardziej było to spowodowane małą ilością przedmiotów, niż wielkością. Drewniane meble pokrywała lekka warstwa kurzu, co sugerowało, że dawno nikogo w nim nie było. Przejechałam delikatnie palcem po wierzchu komody, nad którą wisiało niewielkie prostokątne lustro w drewnianej ramie. Otarłam palec z drobinek kurzu i usiadłam na niewielkim, jednoosobowym łóżku stojącym przy oknie. Rozejrzałam się. Tak naprawdę oprócz łóżka nie było tu zbyt wielu mebli - niewielka szafka nocna, oraz stolik i dwa krzesła. Pod stopami miałam średniej wielkości prostokątny dywanik, zaskakująco miękki i przyjemny w dotyku. Wstałam i przeszłam do łazienki. Była bardzo mała i zawierała jedynie najważniejsze w takim miejscu sprzęty. Pokręciłam się po niej chwilę, oglądając wszystko dokładnie. Udało mi się znaleźć jakąś ściereczkę, więc postanowiłam przetrzeć nią kurze. Nie dlatego, że przeszkadza mi bałagan, nawet go lubię, ale głupio byłoby, gdyby Owen albo któraś z dziewczyn tu weszła. Zaczęłam przecierać meble powodując tym nagły napad kaszlu. Podeszłam do okna otwierając je. Poczułam przyjemne świeże powietrze powoli wpadające do pokoju, a następnie do moich płuc. Wzięłam głęboki wdech delektując się nim. Od razu poczułam się raźniej i jakoś lżej. Postanowiłam zejść na dół i zobaczyć, czy mogę w czymś pomóc.

Kiedy weszłam do kuchni, poczułam przyjemny zapach smażonego jajka.

— O, hej — zawołał Owen na mój widok — Spiżarnia prawie pusta, więc postanowiliśmy usmażyć ostatnie jajka. Zostało też trochę chleba — dokończył, wskazując na niewielki bochenek leżący na blacie.

— Brzmi smacznie — odpowiedziałam z uśmiechem.

— I takie też będzie. Mogłabyś pokroić chleb? W tej drugiej szufladzie od góry masz nóż — powiedział Owen wskazując na mebel.

— Jasne, nie ma problemu.

— Trzeba będzie jutro zrobić jakieś zadania. Powinniśmy mieć ze dwa na stanie. Będziesz chciała nam pomóc? — zapytał patrząc na mnie uważnie.

— Jasne, czemu nie.

Owen zaczął niezdarnie przekładać usmażone już jajka z patelni na cztery talerze. Przeniosłam pokrojony chleb i rozłożyłam równo dla każdego. Po obiedzie czas zleciał nam bardzo miło na rozmowie. Dowiedziałam się o ich ciekawych i śmiesznych podróżach, które odbyli dzięki licznym zadaniom. Poszliśmy spać dosyć późno, tej nocy zasnęłam bardzo szybko.

 — Patrzcie na tego nerda — zaśmiał się blondwłosy chłopak.

— Spójrz lepiej na jego szkiełka — wtórowała mu dziewczyna.

Na podłodze siedział niski, chudy, czarnowłosy chłopak. Był skulony i cichutko popłakiwał. Wiedział, że nie jest w stanie stawić czoła oprawcom. Czekał tylko, aż sobie pójdą i dadzą mu w końcu spokój.

— A może by tak… — powiedział szyderczo chłopak, sięgając po okulary ofiary. Jednak on nie chciał ich oddać. Dziewczyna zaczęła go popychać, aż udało jej się zdjąć mu szkła.

— Oddajcie — pisnął, cofając się pod szafki, w których uczniowie trzymają swoje rzeczy.

— Ha! Chyba śnisz — krzyknął pewnie blondwłosy.

— Jak myślisz, co możemy z nimi zrobić? — zapytała dziewczyna.

— Może je rozwalimy… albo schowamy tak, żeby nie mógł ich znaleźć!

Przy skulonym chłopaku pojawiły się jeszcze dwie osoby: brązowowłosy chłopak i wysoka dziewczyna o krótkich czarnych włosach. Otoczyli swoją ofiarę ze wszystkich stron.

Jedno z nich zaczęło się śmiać - głośno i szyderczo. Przyłączyły się kolejne osoby. Śmiech był coraz mocniejszy i głośniejszy. Narastał. Coraz bardziej i bardziej. Skulony chłopak zaczął krzyczeć. Oprócz tych głośnych dźwięków dało się słyszeć szept. Wyraźny, powtarzający się szept: „Lucy”.

Obudziłam się zlana potem i bijącym szybko sercem. Tysiąc myśli przeleciało mi przez głowę w ułamku sekundy.

— Lucy…? Lucy! Tak to jest moje imię — pomyślałam, zrywając się z łóżka — To jest moje imię! Pamiętam!

                                                                                    Justyna Kamińska

Ciąg dalszy nastąpi… (już jest, ale jakże ekscytujące jest oczekiwanie.

Ogłoszenia

Z ostatniej chwili

Ankieta Zwracamy się z prośbą do młodzieży o wypełnienie ankiety, która pomoże nam w przygotowaniu oferty zajęć pozaszkolnych na nowy rok szkolny. Ankieta jest dostępna po kliknięciu na poniższy baner.