Gwiazda, która przetrwała – cz. 3 - Badania
Jesteśmy na miejscu. Stoimy przed solidną betonową bryłą, która służyć ma za... recepcję? Nie wiem, trudno stwierdzić, po co to istnieje.
Gdy otworzyły się drzwi, naszym oczom ukazał się najbardziej stereotypowy pracownik takiego miejsca jak to: wysoki, dobrze zbudowany, łysy, brodaty mężczyzna po 30-stce. Podszedł do nas, zapytał czego chcemy i zaprowadził do małego budynku obok, który wyglądał jak oddział lekarski.
- Dobra dzieciaki, teraz przejdziecie testy, które stwierdzą, czy się nadajecie. Jako, że jesteście rodzeństwem, to wejdziecie razem.
- Proszę Pana, bo my nie jesteśmy rodzeństwem, nie wszyscy. Tymek jest przyjacielem mojej siostry - jak zawsze, Filip załatwia najważniejsze sprawy.
- Trudno. - zdecydowana odpowiedź po chwili zawahania. – Wracając do rzeczy, wejdziecie razem, wyjaśnicie wszystko lekarzom, zrobicie, co wam każą i może jeszcze się zobaczymy. A teraz do kolejki i nie odzywać się niepotrzebnie do pracowników. Zrozumiano?
- Tak - odpowiedzieliśmy jednogłośnie.
Zrobiliśmy, co nam mężczyzna nam kazał i stanęliśmy na końcu długiej linii. Było tu mnóstwo ludzi w różnym wieku, najwięcej jednak było tych młodych, jak my. Wszyscy stali grupkami, oprócz jednej dziewczyny przed nami. Wyglądała samotnie, więc stwierdziłam, że może uda mi się z nią porozmawiać.
- Cześć, jestem Ola.
- Hej - odpowiedziała nieśmiało po długiej chwili ciszy.
- Jak masz na imię?
- Gosia.
- Ładnie. Mam pytanie, dlaczego przyszłaś sama?
- A po co miałabym być tu z kimś? - mam wrażenie, że ta dziewczyna nie chce ze mną rozmawiać.
- Nie wiem, każdy jest w grupie i tylko ty...
- Nie potrzebuję grupy - powiedziała przerywając mi, odwróciła się i zaczęła coś robić ze swoją torbą.
To dopiero dziwna osobowość. Mam nadzieję, że nie będziemy razem pracować.
Staliśmy w kolejce jeszcze dobre 3 godziny, aż w końcu Gosia i dwie inne osoby zniknęły w drzwiach. Teraz miała nadejść nasza kolej.
- Następni! - po 5 minutach lekarka nas zawołała.
Weszliśmy do przedsionka, z którego odchodziły 2 pary drzwi, w jednym z pokoi były nasze poprzedniczki z kolejki, a do drugiego lekarka zaprowadziła nas.
- Imię, nazwisko i wiek - powiedział pan, który siedział za biurkiem i notował.
- Aleksandra Bartczak, lat 15.
- Filip Bartczak, lat 15.
- Tymon Zielonka, lat 15.
- Dobrze, a teraz po kolei stańcie na wadze. Plecy proste, ramiona do tyłu i patrzeć przed siebie - słowa z ust lekarki, która nas tu przyprowadziła, wychodziły jak z maszyny. - Panna Bartczak 180cm wzrostu i 64kg. Pan Bartczak 190cm wzrostu i 85kg. Pan Zielonka 158cm wzrostu i 52kg.
- Panie Bartczak, zostanie Pan przydzielony do grupy walczącej, proszę stawić się pod salą W-1. Tam przejdzie Pan kolejne testy. Zrozumiano?
- Tak jest!
Lekarka, która nas zawołała, wyszła razem z Filipem i skierowała się do większego budynku.
- Panie Zielonka, zostanie Pan przydzielony do grupy informatyczno-strategicznej, proszę stawić się pod salą IS-1. Tam przejdzie Pan kolejne testy. Zrozumiano?
-Tak jest!
Kolejna lekarka wyszła z Tymkiem i skierowała się w tę samą stronę co poprzednia.
- Panno Bartczak, zostanie Panna przydzielona do grupy badawczej, proszę stawić się pod salą B-1. Tam przejdzie Pani kolejne testy. Zrozumiano?
- Tak jest!
Ta sama kobieta, która odprowadziła Filipa przyszła teraz po mnie.
Gdy dotarłyśmy do budynku, lekarka zatrzymała się i przekazała mi instrukcje, jak mam dotrzeć do sali:
- Mijasz 5 korytarzy, skręcasz w lewo i pierwsze drzwi po prawej to twoja sala docelowa. Zapukaj do nich, jeżeli nikt nie odpowie, to skieruj się do drzwi po drugiej stronie. Rób wszystko, co ci każą.
- Rozumiem.
I moja przewodniczka odeszła. Zastosowałam się więc do jej instrukcji i już po chwili stałam przed białymi drzwiami z napisem "B-1 SALA REKRUTACYJNA". Na korytarzu nikogo oprócz mnie nie było, co mnie zdziwiło, bo na każdym innym było mnóstwo ludzi. Zapukałam niepewnie do drzwi.
- Wejść!
Zosia Jodko
c.d.n.