mdkslupsk.pl

  • 045_Slider.jpg
  • 029_Slider.jpg
  • 017_Slider.jpg
  • 025_Slider.jpg
  • 036_Slider.jpg
  • 007_Slider.jpg
  • 027_Slider.jpg
  • 067_Slider.jpg
  • 042_Slider.jpg
  • 064_Slider.jpg
  • 039_Slider.jpg
  • 019_Slider.jpg
  • 003_Slider.jpg
  • 062_Slider.jpg
  • 005_Slider.jpg
  • 004_Slider.jpg
  • 014_Slider.jpg
  • 059_Slider.jpg
  • 010_Slider.jpg
  • 018_Slider.jpg
  • 054_Slider.jpg
  • 053_Slider.jpg
  • 001_Slider.jpg
  • 011_Slider.jpg
  • 048_Slider.jpg
  • 013_Slider.jpg
  • 033_Slider.jpg
  • 038_Slider.jpg
  • 060_Slider.jpg
  • 057_Slider.jpg
  • 034_Slider.jpg
  • 061_Slider.jpg
  • 023_Slider.jpg
  • 047_Slider.jpg
  • 055_Slider.jpg
  • 070_Slider.jpg
  • 063_Slider.jpg
  • 028_Slider.jpg
  • 026_Slider.jpg
  • 037_Slider.jpg
  • 024_Slider.jpg
  • 043_Slider.jpg
  • 050_Slider.jpg
  • 056_Slider.jpg
  • 022_Slider.jpg
  • 049_Slider.jpg
  • 069_Slider.jpg
  • 046_Slider.jpg
  • 058_Slider.jpg
  • 015_Slider.jpg
  • 071_Slider.jpg
  • 041_Slider.jpg
  • 020_Slider.jpg
  • 031_Slider.jpg
  • 068_Slider.jpg
  • 066_Slider.jpg
  • 009_Slider.jpg
  • 002_Slider.jpg
  • 044_Slider.jpg
  • 052_Slider.jpg
  • 040_Slider.jpg
  • 065_Slider.jpg
  • 035_Slider.jpg
  • 016_Slider.jpg
  • 012_Slider.jpg
  • 008_Slider.jpg
  • 032_Slider.jpg
  • 021_Slider.jpg
  • 006_Slider.jpg
  • 030_Slider.jpg
  • 051_Slider.jpg

Artykuły

Chór to nie jest ilość osób...

"Chór to nie jest ilość osób, to są co najmniej cztery głosy ułożone w harmonię"

Trzeba się wsłuchać, aby to zauważyć i poczuć…

Zaczynaliśmy tamten dzień (08.12.2033) dość nietypowo. Nasze cotygodniowe zajęcia (KMD Szpila przy MDK'u) rozpoczęły się klasycznie - o godzinie 16:00, na tej samej ulicy jednak w innym budynku. Zawitaliśmy bowiem w progach I Liceum Ogólnokształcącego im. Bolesława Krzywoustego w Słupsku. Otwierając ogromne, drewniane drzwi zobaczyłam równie ogromną salę, w niej moje "koleżanki po fachu" mówiąc kolokwialnie oraz nasz obiekt zainteresowania, czyli... Młodzieżowy Chór "Kantele".

Jakie było pierwsze wrażenie? Szczerze powiedziawszy, bardzo dziwne - grupka młodzieży zebrana w podgrupach siedziała dookoła razem na przeciwko pianina. Obraz trochę jak z sekty? Rozczaruję jednak niektórych fanów tego typu klimatów, ale jak się okazuje, wszystko ma tutaj swój porządek: podgrupy te są "posortowane" według głosów, jakimi posługują się nasi rówieśnicy (np. tenory są jedną grupką, basy drugą, alty trzecią, itd.) , pianino natomiast jest głównym narzędziem, którym operuje opiekunka i dyrygent chóru- Pani Jolanta Otwinowska.

Wchodząc do sali od razu przechwyciłam aparat i zabrałam się do pracy. Na przywitanie pomachałam tylko Zośce ręką i zaczęłam robić zdjęcia. Po zrobieniu ich już paru, wzięłam swój notes i siadając na schodku sceny, która znajdowała się za chórem, przyglądając się i przysłuchując zgromadzeniu pisałam swoje spostrzeżenia. Co czułam słuchając ich? Jakbym dostała déjà vu- parę serdecznych uszczypliwości, trochę krytyki (zarówno pozytywnej i negatywnej), odrobinę śmieszków, ale też i dużo nauki i merytorycznego sensu. Od razu pomyślałam o naszych zajęciach dziennikarskich - z tą różnicą, że oni śpiewają słowa zamiast je pisać. Tak przyjemna i rodzinna atmosfera pomagała w zahipnotyzowaniu się w chóralny śpiew. Dyrygentka często wskazywała na różne błędy, które dla nas - dziennikarek - były niewychwytywalne – prawdopodobnie przez to, że żadna z nas profesjonalnie nie zajmuje się śpiewem, a tak przy okazji ich śpiewu, przypomniał mi się listopadowy występ w ubiegłym roku, na który dostałam zaproszenie od mojej przyjaciółki (jeżeli ktoś nie wie, o czym mówię, zachęcam do przeczytania). Tutaj miałam takie same odczucia - to jest aż magiczne. Wszystko jednak kiedyś ma swój koniec. Jak to Pani Jolanta ujęła : "dobra kochani koniec tej męczarni".

Zabraliśmy się więc za szpilkowanie - czyli pytanie wszystkich o wszystko. Na początek zaczęliśmy od głównego kapitana tej drużyny, czyli Pani Jolanty. Jak nam zdradziła na początku, nigdy nie chciała zostać dyrygentką, jednak z biegiem czasu znalazła tutaj swoje powołanie. Z naszej rozmowy wyniknęło też, że nasza rozmówczyni miała dość wybitny wachlarz wykształcenia w kwestii muzyki, za co należą jej się szczere gratulacje. To co nam zdradziła, co już wcześniej zauważyłam czując atmosferę na próbie, to to, że Kantele traktują się jak jedna wielka rodzina. Ich integracja zaczyna się od błahych pogadanek na korytarzu szkolnym, aż po coroczne wyjazdy do Białego Dunajca - do tej samej gospodyni, która ich gości od lat i śpiewanie tam do białego rana. Kantele to też bardzo zdeterminowana i pracowita grupa - potrafią rezygnować często z obiadu i jeść w szkole wcześniej przygotowane przekąski i przychodzić na próby, a same przygotowania do konkursów, czy innych występów, trwają pół roku jak, a czasem nawet więcej. Jej podopieczni, jak sama stwierdza, nie chcą zwiedzać, nie interesują się miejscami, gdzie przybyli, a tym z kim tam przybyli.

Kantele to także jeden wielki budynek, którego fundamenty zostały zbudowane z tradycji. Przykładem mogą być wspomniane wycieczki, albo to, co stało się tradycją dopiero ostatnio - spódnice, które kiedyś były czarne, po tym jak zostały uszyte na nowo z niebieskiego materiału - zostały zapamiętane przez wszystkich i stały się niejako wizytówką Kanteli.

Młodzież szczególnie dba o tradycje, które stworzyli, czego przykładem może być to, jak organizują liczne kiermasze w szkole, na których sprzedają przeróżne przekąski, zbierając pieniądze chociażby na nowe spódnice. Uczestnicy potwierdzają też większą część wypowiedzi Pani Joli - chór ich łączy i dzięki temu są tym, kim są. Rozmawiając z nimi wszystkimi stwierdzam, że Kantele to bardzo kolorowe persony. Jak opowiadał nam Grzegorz: "chór otwiera ich na siebie do tego stopnia, że powstają miedzy nimi wspólne projekty" - tak jak tutaj wspólna kapela "Vex", która swój następny występ będzie mieć w słupskim MCK'u w charakterze charytatywnym z okazji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy 20.01.2024. 

 

Z kolei, tak jak mówiła Zuzia, chór pcha ich do przodu, zachęca i rozwija. Mimo ukończenia liceum przyjeżdża na próby aż z Warszawy, wciąż kontynuując swoje zainteresowania muzyką. Tak jak też zauważyła Ania, nie przychodzą tam z przymusu, a chcą się kształcić w tym kierunku, by nie zostać przysłowiową "nauczycielką od muzyki w podstawówce".

Kantele mają już także kim się chwalić, bo, jak opowiedział nam Michał, jest w chórze od 8 lat, zaczynał kompletnie od zera, a "skończył" w chórze u samego Andrea Bocelli i to nie jeden raz, a dwa, na dodatek zbliża się i trzeci raz! A to wszystko dzięki przypadkowemu "jest casting, a może spróbuję". Nasza miła pogawędka zakończyła się dodatkowym opisem Gabrysi i Kingi, jak wspominały- granie w siatkówkę (znowu moje déjà vu...) na obozach oraz to, jak nie ma drugich takich obozów, gdzie można poczuć się jak w domu. No i co? Pożegnaliśmy się z naszymi Kantelami robiąc sobie ostatnie zdjęcia. Co robiły Kantele, które już wcześniej wyszły na zewnątrz? Urządziły sobie bitwę na śnieżki. Nie pozostało nam nic innego, niż przejść przez ulicę do naszego MDK'u ... okazjonalnie celując w nich kulkami ze śniegu z oddali.

Było magicznie, muzycznie, serdecznie, po prostu…

Marika Ługowska

 

Ogłoszenia

Z ostatniej chwili

Ankieta Zwracamy się z prośbą do młodzieży o wypełnienie ankiety, która pomoże nam w przygotowaniu oferty zajęć pozaszkolnych na nowy rok szkolny. Ankieta jest dostępna po kliknięciu na poniższy baner.