mdkslupsk.pl

  • 066_Slider.jpg
  • 001_Slider.jpg
  • 045_Slider.jpg
  • 043_Slider.jpg
  • 024_Slider.jpg
  • 029_Slider.jpg
  • 033_Slider.jpg
  • 037_Slider.jpg
  • 019_Slider.jpg
  • 006_Slider.jpg
  • 040_Slider.jpg
  • 042_Slider.jpg
  • 022_Slider.jpg
  • 030_Slider.jpg
  • 064_Slider.jpg
  • 051_Slider.jpg
  • 052_Slider.jpg
  • 067_Slider.jpg
  • 068_Slider.jpg
  • 058_Slider.jpg
  • 055_Slider.jpg
  • 049_Slider.jpg
  • 021_Slider.jpg
  • 069_Slider.jpg
  • 065_Slider.jpg
  • 056_Slider.jpg
  • 007_Slider.jpg
  • 027_Slider.jpg
  • 018_Slider.jpg
  • 070_Slider.jpg
  • 035_Slider.jpg
  • 059_Slider.jpg
  • 017_Slider.jpg
  • 071_Slider.jpg
  • 032_Slider.jpg
  • 003_Slider.jpg
  • 039_Slider.jpg
  • 004_Slider.jpg
  • 023_Slider.jpg
  • 002_Slider.jpg
  • 028_Slider.jpg
  • 041_Slider.jpg
  • 016_Slider.jpg
  • 046_Slider.jpg
  • 012_Slider.jpg
  • 053_Slider.jpg
  • 031_Slider.jpg
  • 014_Slider.jpg
  • 008_Slider.jpg
  • 020_Slider.jpg
  • 054_Slider.jpg
  • 047_Slider.jpg
  • 048_Slider.jpg
  • 025_Slider.jpg
  • 061_Slider.jpg
  • 057_Slider.jpg
  • 015_Slider.jpg
  • 010_Slider.jpg
  • 011_Slider.jpg
  • 013_Slider.jpg
  • 034_Slider.jpg
  • 060_Slider.jpg
  • 005_Slider.jpg
  • 050_Slider.jpg
  • 038_Slider.jpg
  • 036_Slider.jpg
  • 009_Slider.jpg
  • 062_Slider.jpg
  • 026_Slider.jpg
  • 044_Slider.jpg
  • 063_Slider.jpg

Artykuły

Koty za płoty

Koty za płoty”- czy nowy lokal się przyjmie?

 

Wielu mieszkańców Słupska wie, że przy ul.Deotymy 23/1 powstawało już wiele „biznesów”, które niekoniecznie na długo tam zostawały. Weźmy na przykład „Bar Gabi”. Powstało kilka takowych restauracji. Słynęły z niezbyt wygórowanych cen, za to dużych porcji. Skąd więc niepowodzenie? W niedługim czasie wszystkie zostały zamknięte. Był tam również „Bar Maja”. Dlaczego już go tam nie ma? „Maja” cieszy się dużą popularnością w Słupsku. Znajduje się tych barów w naszym mieście chyba aż pięć. Czemu więc nie na Deotymy? Czy nowi właściciele powinni obawiać się fatum, krążącego nad miejscem?

 „Koty za płoty” to jedyna w Słupsku naleśnikarnia. Jest nietypowa pod względem wystroju, motywu przewodniego oraz menu. Wchodząc do środka możemy zauważyć... KOTY. Są na zdjęciach, na podłodze (jako posążki oczywiście), a na półce możemy znaleźć m.in. „Leksykon kotów”. W oczy rzuca się też lawendowy kolor ścian. Urokliwe miejsce, jednakże - czy przemówi do słupszczan?

Zasięgnęłam opinii w internecie i niestety, nie jest tak różowo (w tym wypadku fioletowo), jakby się mogło wydawać. Ludzie narzekają, jak zawsze, na ceny. Jakie by one nie były- są za wysokie. Dochodzi jeszcze kwestia menu. Przecież każdy może usmażyć sobie naleśniki w domu. Mnie jednak to miejsce zaintrygowało.

W piątek, ok.14.40 zmęczona po całym tygodniu szkoły, odwiedziłam naleśnikarnię. Jak już mówiłam, w oczy rzuciły mi się koty. Otrzymałam menu, i - nie uwierzycie! Na ostatniej stronie też było zdjęcie kota! Znalazłam w nim (nie w kocie a menu) naturalnie naleśniki, których było akurat tyle ile potrzeba. Słodkie, słone, mięsne, bezmięsne. Dla każdego coś się znajdzie. Są też napoje, ciepłe i zimne, oraz domowa lemoniada. Wybrałam naleśnik z łososiem i serkiem awokado. Wygodnie usiadłam na stylowym, białym krzesełku, przy białym stoliku, i zakochałam się w tym miejscu! Z głośników popłynęły dźwięki mojej ulubionej piosenki, i „Koty za płoty ” całkiem zawładnęły moim sercem. Danie było pyszne. Ciasto naleśnikowe idealne, a nadzienie – wędzony łosoś i delikatny serek, w dużej ilości i świetnie przyrządzone. Wielkie gratulacje dla kucharza i pomysłodawcy całego przedsięwzięcia.

Druga wizyta nie była tak owocna. Tydzień później zamówiłam „naleśnik tajski”. Był on z kurczakiem i sosem curry. Połączenie dobrze mi znane, i niezwykle przeze mnie lubiane. Bardzo miła kelnerka przy zamówieniu ostrzegła, że jest ostry, jednak jego smak przerósł moje oczekiwania, co do „ostrości” potrawy. Był piekielny, dosłownie! Na dodatek farsz nie był równomiernie rozłożony, i przez prawie połowę naleśnika czułam jedynie ciasto z sosem, a dopiero później trafiłam na kurczaka, którego nagle zrobiło się bardzo dużo. Zbyt dużo jak na kawałek, który mi został. Mimo to, nie chciałam być jak Magda Gessler, więc nie rzuciłam talerzem, tylko zjadłam do końca.

Pomyślicie teraz, że nie mogę się zdecydować, czy warto tam pójść czy nie. Otóż sądzę, że warto. Mimo mojego niezadowolenia po drugiej wizycie, myślę, że każdy powinien sam się przekonać, czy odpowiada mu ten lokal, czy nie. Może kucharz miał gorszy dzień, a może ja?

 

                                                                                                            Sara Sitko

Ogłoszenia

Z ostatniej chwili

Ankieta Zwracamy się z prośbą do młodzieży o wypełnienie ankiety, która pomoże nam w przygotowaniu oferty zajęć pozaszkolnych na nowy rok szkolny. Ankieta jest dostępna po kliknięciu na poniższy baner.