MDK uczy, bawi, wychowuje
Tę myśl przewodnią, którą kierujemy się wszyscy w Naszym Słupskim Domu Kultury znają od dawna najmłodsi, młodzi i starsi związani z MDK-iem zajęciami. Mogliśmy się o tym przekonać nie po raz pierwszy w ostatnim miesiącu, w którym to obok pracowitych dni powszednich wydarzyło się wiele ciekawych i ważnych imprez. Skoro o ostatnim miesiącu mowa, wróćmy do 8 kwietnia: XIX Przegląd Muzyki Gitarowej, o którym mogliście już przeczytać na stronie MDK-owskiej. Z naszej strony – SZPILI, zajęła się tym tematem Natalia Tomaszewska, polecamy jej tekst „Monodram Piotra K.”, którego bohaterem jest Piotr Krępeć – gość honorowy tego przeglądu. Przypomnijmy, że organizatorami imprezy byli: pani Magda Kwidzińska i panowie Zbigniew Bałbatun, Daniel Kalejta, Andrzej Machuta i Marcin Gałązka.
Wśród uczestników pojawili się przedstawiciele Studia Edukacji Muzycznej „Impresja” w Gdyni, Virtuo Centrum Muzycznego w Gdyni, Pałacu Młodzieżowego w Gdańsku i oczywiście Młodzieżowego Domu Kultury w Słupsku. Wszystkich powitała pani wicedyrektor Agnieszka Romaniuk i ...rozpoczął się koncert. Nie będziemy pisać o zajętych miejscach i wyróżnieniach, bo wszyscy byli wspaniali, nie bylibyśmy jednak SZPILĄ, gdybyśmy nie wspomnieli o swoich faworytach. W pierwszej grupie szkół podstawowych był to Karol Wdowiak (zachowanie profesjonalisty ;-) przygotowanie przed rozpoczęciem gry: rzut oka na podnóżek, rozluźnienie rąk… i utwory sympatycznie wpadające w ucho: „Szkatułka babuni” i „Andantino grazioso”). W grupie drugiej Magda Wietrzyńska – podobały nam się bardzo dobrane utwory, u Patrycji Groch – silne uderzenie, mocne dźwięki, inny sposób gry niż u reszty, wyraźnie sprawiała wrażenie, że gitara jej słucha. Kolejny to Mikołaj Cerek, który w trakcie gry dosłownie rozwinął skrzydła, widać, że dobrze czuje się z gitarą, i wreszcie Jakub Swinarski – zaczął grać w IV klasie, lubi blues i jazz (tego dowiedzieliśmy się w rozmowie), w obu utworach, które zaprezentował na scenie udowodnił, że gitara to jego najlepszy przyjaciel. W ostatniej kategorii wystąpiły zespoły muzyczne, przenieśliśmy się po raz kolejny w świat pełen dźwięków i wrażeń.
Po ogłoszeniu wyników i wręczeniu nagród nastąpiła prawdziwa uczta duchowa – koncert Piotra Krępecia – czytajcie Natalię, oglądajcie zdjęcia w galerii. Niewątpliwą frajdą dla uczestników były też poprowadzone przez gościa po koncercie warsztaty.
Cóż to był za koncert!!! W sobotę mieliśmy chwilę dla muzyki i dla naszego MDKu, po występach gitarowych przyszedł czas na coś na co wszyscy czekali- koncert Piotra Krępecia!!! Nasz gość zaprezentował swoje umiejętności oraz utwory… Rozśmieszył MDK-owską słupską publiczność swoją otwartością na relacje ze słuchaczem, często bowiem zawiedziony tym, że tylko on mówi „uruchamiał” widzów pytaniami. Czasem odpowiadała mu młodsza część widowni, czasem przybyli goście, rodzice, a czasem nawet my (SZPILA). Jednak w żadnym wypadku gościa to nie krępowało, wręcz bawiło, co tylko nakręcało sytuację, już wtedy można było dostrzec w artyście, że oprócz uroczego sposobu bycia ma niezwykłe poczucie humoru, którym zarażał cały Młodzieżowy Dom Kultury. Jeśli myślicie, że Piotr K. na dźwięk nazwy naszego miasta jest zakłopotany, bowiem nie wie, gdzie się znajduje: czy bardziej koło Ustki, czy Koszalina to się mocno mylicie!!! Piekielnie utalentowany młody muzyk zna się na naszym mieście iście doskonale, a nasz Słupsk kojarzy przede wszystkim z pewnym domem kultury … ;) („byłem 7 lat temu w Słupsku, w MDK-u, który moim zdaniem jest najprężniej działającym domem kultury w Polsce, o czym powiedziałem, gdy pojechałem do siebie do Szczytna do naszego MDK-u”)
Najbardziej podobał mi się utwór zadedykowany do mamy, było w nim coś autentycznego. Jednak prosta melodia z Azji miała coś w sobie, muzyk zaznaczył, że to jedyny cover wykonywany przez niego podczas koncertów. I trudno mu się dziwić, skoro jest tak rozchwytywanym i twórczym artystą. Kiedy oglądam występy muzyków, zazwyczaj zwracam uwagę na mimikę, ot co często można na nich wyczytać: ich stosunek do pasji, tu jednak nie sposób było patrzeć na wyraz twarzy, ponieważ kunszt artystyczny i perfekcjonizm w każdym dotknięciu gitary był tak elektryzujący… Podczas strojenia gitary (narzekając na czas, jaki traci strojąc sprzęt) opowiadał nam o swoich historiach związanych z anegdotami z życia muzycznego… Nasz bohater przez to, że często chce nawiązać kontakt z publicznością kiedyś, przez pewnego aktora, został okrzyknięty muzykiem monodramu J Moim skromnym zdaniem młody i szalenie utalentowany artysta świetnie się spisał pokazując sztuczki na instrumencie, na który patrzył z wielką czułością. Dzięki niemu usłyszeliśmy melodie z dalekich Chin… dowiedzieliśmy się również tego, że piosenki powstają zazwyczaj z miłości do gwiazd… Muzyk docenił starania podopiecznych MDK-u i zaprosił ich na warsztaty muzyczne pod jego okiem!!!
Natalia
Wracając do myśli rozpoczynającej nasze spotkanie, że ostatni miesiąc obfitował w ważne wydarzenia, nie możemy pominąć kolejnej rozbrzmiewającej dźwiękami daty – 28 kwietnia, kiedy to w naszym słupskim MDK-u spotkali się najmłodsi, młodzi i nieco starsi keyboardziści na X Regionalnym Przeglądzie Muzyki Elektronicznej im. Jurka Kicińskiego. Reprezentowali nie tylko Młodzieżowy Dom Kultury w Słupsku, ale także Szczecinek, Gdynię, Starogard Gdański. Koordynatorem tego „elektronicznego wstrząsu” w MDK-u był nauczyciel pan Robert Piotrowski, w szanownym jury zasiedli panowie: Daniel Spoczyński i Łukasz Cysewski, uczestników i licznie przybyłych gości powitała pani dyrektor Violetta Wójcik. Nagrody też wręczała ;-)). Dobór repertuaru przeróżny, nam najbardziej zapadły w pamięć występy: Igi Stawiasz "Oda do Radości MIX", Nadii Świetlak „Love Story Piano”, Emilli Walewskiej „Forrest Gump”, Marleny Śląskiej „Rolling In The Deep”, Julii Pawłowskiej "Różowa Pantera", Krzysztofa Harnaszkiewicza "Szybko upływa życie" i "Kowboj w Tokio", Grzegorza Bednarza "Kocia chusteczka" i Kuby Czerwińskiego "Ragtime" i "7 Years Old". O tym, jak było naprawdę, o panujących w tym dniu klimatach najlepiej opowiedzą zdjęcia.
Było o muzyce, teraz zapraszamy do teatru, a właściwie zaprasza nasz Michał Kaczkowski.
Historia dosłownie z życia wzięta.
Dnia 30 kwietnia miałem okazję oglądać spektakl pod tytułem: „Bóg Mordu” autorstwa Yasminy Rezy, który był wystawiany na deskach Nowego Teatru w Słupsku. Z ulotki teatralnej mogliśmy się dowiedzieć, iż jest to komedia psychologiczna. W moim odczuciu nie można było tego trafniej ująć. Ale do rzeczy, muszę opowiedzieć parę słów o spektaklu. Jest to historia rozgrywająca się we współczesnych ramach czasowych. Głównymi bohaterami są dwa małżeństwa: Michał i Weronika oraz Alan i Aneta. Michał prowadzi hurtownię artykułów gospodarstwa domowego, jego żona przedstawia się jako pisarka, bardzo też interesuje się kulturą Afryki. Alan zaś jest adwokatem dużych międzynarodowych firm, a z kolei jego żona Aneta zajmuje się sprawami związanymi ze spadkami. Wróćmy na chwilę do tego, co napisałem na samym początku - dlaczego ta historia jest z życia wzięta? Otóż głównym motywem w spektaklu jest spotkanie obu małżeństw, którego to celem w ma być kulturalna rozmowa ludzi na poziomie na temat tego, co wydarzyło się między ich synami a mianowicie: Fryderyk, syn Alana wybił zęby Danielowi. Wszystko powoli zaczyna się jednak zmieniać i z pozoru spokojna rozmowa zaczyna przeradzać się w otwarty konflikt, według mnie, trochę światopoglądowy. Mój odbiór tego spektaklu był bardzo pozytywny, wyjątkowo mi się podobał. Autorka idealnie opisuje problemy współczesnego świata. Ciekawie została zaprezentowana każda z postaci, lecz moją szczególną uwagę przykuł Alan. Podczas spotkania między rodzicami adwokat co chwilę miał jakiś telefon z firmy. Nie podobało się to reszcie. Był on pokazany jako typowa osoba, która jest nastawiona wyłącznie na karierę. Mało ją interesował, co się dzieje z jego dzieckiem. Wszystkiemu raczej przytakiwał, bo był zajęty pracą. W finale jego żona, Aneta nie wytrzymała tego wszystkiego i wyrwawszy mężowi telefon z ręki, utopiła go w wazonie z kwiatami. Dla mnie jest to niesamowite, że można stworzyć utwór o tym, jak przez półtorej godziny (bo tyle mniej więcej trwa spektakl) dwa małżeństwa chcąc wyjaśnić sprawę bójki synów, poruszają problemy współczesnego świata. Może zostawmy tutaj szczegóły samej fabuły, nie chcę wam psuć zabawy, jeżeli będziecie się chcieli wybrać, a zapewniam was, że warto. Bilety nie są za drogie: po 25 zł za ulgowy, a 30 zł za normalny. Nie spodziewajcie się też rozbudowane scenografii. Na scenie możemy dostrzec jeden stolik, małą kanapę oraz dwa krzesła. I to dobrze, bo widz ma szansę pełnego skupienia się na tekście.
Reasumując - dla mnie był to spektakl świetny. Naprawdę dobrze się na nim bawiłem. Chociaż sceptycznie podchodziłem do niego, teraz nie żałuję tego, że wybrałem się do Nowego Teatru. Ba, nawet mam zamiar obejrzeć film w reżyserii Romana Polańskiego pt. „Rzeź”, gdyż jest on zekranizowaną wersją tego, co możemy zobaczyć na deskach naszego słupskiego teatru. Nie chcę, żeby to była nie wiadomo jaka recenzja tego spektaklu, a raczej taka zajawka, że coś naprawdę dobrego można zobaczyć u nas w mieście i dobrze przy tym się bawić. Także już kończąc serdecznie wam polecam ten spektakl, każdy kto choć trochę lubi się pośmiać, powinien go obejrzeć.
Michał Kaczkowski